czwartek, 27 czerwca 2013

MOJA AKTUALNA PIELĘGNACJA TWARZY

Moja codzienna rutyna


Witajcie :)!
Obiecałam jakiś czas temu , że umieszczę post na temat mojej pielęgnacji twarzy , a więc do dzieła :).




Na początek zacznę od tego , że posiadam cerę mieszaną z tendencją do przesuszania się,dlatego dosyć ostrożnie muszę dobierać kosmetyki do jej pielęgnacji.

Poranna rutyna ...

Po przebudzeniu i odwiedzeniu łazienki wykonuję następujące czynności:
-myję twarz mydłem w płynie Clinique ( wersja mild)
jednak dosyć niedawno moja twarz się lekko przesuszyła więc dokupiłam sobie żel-krem do twarzy z Nivea (lubię takie kremowe formuły bo są bardzo delikatne dla naszej cery)

-następnie przemywam twarz wacikiem nasączonym tonikiem 
posiadam aktualnie aż 3 Vichy Normaderm , Clinique 2 oraz Ziaja bio-aloes
Jeśli chodzi o te dwa pierwsze to według mnie są dosyć inwazyjne i trzeba ich ostrożnie używać. Ze względu na zawartość alkoholu wysoko w składzie mogą jednak wysuszać. Ten od Clinique jest złuszczający i stosuję go co 3 dzień.
Kiedy moja twarz nie potrzebuje mocnego oczyszczenia ( bo np. tego dnia nie malowałam się) to wtedy używam toniku z Ziaji

- nakładam krem 
najpierw ten pod oczy (aktualnie mi się skończył , wspominałam o nim w jednym z poprzednich postów - AA )
potem na twarz i tutaj wybór kremu zależy od warunków atmosferycznych. 
Jeśli świeci mocne słońce to pożyczam od córki spf 50 lub spf 20 z Ziaji
Natomiast jeśli pogoda jest umiarkowana to wybieram znany pewnie Żółty Lotion od Clinique lub Olay emulsję.
Opcjonalnie używam kremu na trądzik od AA Therapy , ale nie przepadam za nim więc go tak męczę i męczę od dłuższego czasu
Może ktoś się zdziwi , że nie wszystkie kremy mam z filtrem , ale mój podkład posiada wysoki spf i to mi wystarcza kiedy nie ma wysokich temperatur na zewnątrz.






Wieczorna rutyna ...

Bardzo ważne jest aby po całym dniu spędzonym w makijażu dokładnie go usunąć z twarzy , to jest połowa drogi do sukcesu jeśli chcemy mieć nieskazitelną cerę :)
Jestem osobą , która nie potrafiłaby zasnąć w makijażu dlatego demakijaż jest wykonywany przeze mnie codziennie bez względu na to jak bardzo jestem zmęczona :). Nawet jak wracam z imprezy o 5 nad ranem to zmywam makijaż :D.

- do demakijażu oczu używam naprzemiennie dwóch produktów 
oto one :

wybrałam mleczko do cery suchej i wrażliwej , ponieważ okolica moich oczu jest baaardzo wrażliwa i łatwo ją podrażnić.

- aktualnie używam takich wacików ( nie przypadły mi do gustu , ale zazwyczaj kupuję te Lilibe z Rossmana :) lub z Biedronki


- następnie myję twarz mydłem Clinique lub żelem Nivea ( jak rano)
-przemywam tonikiem również jak rano
- nakładam serum Alterra Orchidea 
- potem nakładam krem Clinique Dramatically Different Lotion



Pielęgnacja w tygodniu ...

Raz w tygodniu stosuję peeling enzymatyczny Pharmaceris Puri Sensipil.
Nie jestem zwolenniczką typowych peelingów mechanicznych , ponieważ mam cerę skłonną do wyprysków i nie chcę ich po prostu roznosić na resztę twarzy.



Stosuję też przeróżne maseczki. Zazwyczaj z zieloną glinką ... lub nawilżające. Aktualnie mi się pokończyły , ale ostatnio miałam taką :




A jak wygląda Wasza codzienna pielęgnacja ? :) Może macie jakieś sprawdzone perełki?
Pozdrawiam , Ewelina :***


sobota, 22 czerwca 2013

Z cyklu Banalne Przepisy - Spaghetti ze szpinakiem i słonecznikiem :)

W związku z tym , że mój post kulinarny cieszył się zainteresowaniem , postanowiłam również dzisiaj dodać dla Was przepis na makaron ze szpinakiem. Wszystkie kombinacje dań , które Wam tu pokazuję są moją prywatną inwencją lub osób z mojej rodziny lub przyjaciół :). Tak wiem , że szpinak jest czymś co nie każdy lubi , ale uwierzcie mi , że po przyrządzeniu tego dania już nigdy nie powiecie , że jest nudny , lub mdły :). To danie nie jest czasochłonne , więc będzie idealne dla zabieganych , nowoczesnych kobiet i mężczyzn :). Przedstawię Wam poniżej podstawowy zestaw do jego przyrządzenia. Natomiast można pokusić się o różne wariacje np z owocami morza - rewelacja! Lub z piersią z kurczaka też dobre :).

Do jego przyrządzenia będziecie potrzebować :
makaron spaghetti
oliwa z oliwek
masło
czosnek
szpinak mielony ( najlepiej mrożony w brykiecie)
nasiona słonecznika łuskane
opcjonalne - owoce morza lub pierś z kurczaka
ser żółty

Na początek powinniśmy zając się szpinakiem - jeżeli kupicie mrożony to trzeba go wcześniej rozmrozić. Następnie na rozgrzaną patelnię wlewamy oliwę , do tego wrzucamy szpinak , kolejno wyciśnięty czosnek ( ilość w zależności od upodobań). Pamiętajmy jednak, że szpinak chłonie przyprawy i żeby miał na prawdę wyrazisty smak , a nie mdły nie możemy ich oszczędzać , jednak róbmy to z głową , stopniowo , i próbujmy w trakcie. Przesmażamy to razem , dodajemy masło ( 1/3 kostki). Na oddzielnej rozgrzanej ale suchej patelni musimy przyprażyć ziarna słonecznika , jednak trzeba pilnować żeby nie zrobić tego zbyt mocno. Wystarczy jak się lekko zarumienią. Następnie przesypujemy je do szpinaku ... mieszamy i doprawiamy solą i pieprzem. Szpinak lubi się z masłem , dlatego jeżeli stwierdzicie , że jest go za mało to możecie śmiało jeszcze dodać :). W garnku jednocześnie gotujemy wodę na spaghetti , ale jak je zrobić to już chyba nie muszę pisać :). Kiedy makaron będzie gotowy i odcedzony , przerzucamy go na patelnię do szpinaku. Możemy w tym momencie posypać startym żółtym serem.
Tak jak wspomniałam jest to najprostsza wersja tego dania , natomiast próbowałam je robić również z dodatkiem owoców morza i wyszło przepyszne. Najlepiej sprawdzi się do tego mieszanka niż np. same krewetki. Jeżeli ktoś chciałby się pokusić o tę wersję to na sam koniec ( przed dodaniem makaronu) powinniśmy wrzucić na patelnię mieszankę ( nie na długo , max5 minut , żeby owoce nie stały się gumowe). Dopiero potem makaron.
Voila!!!! Smacznego :)

Jeżeli jesteście zainteresowane kolejnymi przepisami w moim wykonaniu to piszcie :).




Podstawa mojej kosmetyczki

Hej :)
Dzisiaj chciałabym Wam pokazać kilka kosmetyków , które już od dłuższego czasu goszczą w mojej kosmetyczce. Bez niektórych z nich nie wyobrażam sobie funkcjonowania :). Oto one :

Twarz 
Podkład Vichy Aera Teint Pure ( kolor rosy vanila)
Korektor Loreal True Match ( kolor 02 vanilla)
Garnier krem BB do cery tłustej matujący ( light) - stosuję w upały zamiast podkładu




Brwi
Manhattan Eye Brow Kit cienie do brwi z woskiem
Mon Ami kredka do brwi odcień grafitowy



Oczy
Maybelline Colossal Volum Express wersja Smoky Eyes kolor czarny



Usta
Floslek Wazelina o zapachu waniliowym
Nivea masełko do ust vanila & macadamia


Policzki
Bourjois Blush róż do policzków ( kolor Ambre Do'r)



Ze wszystkich wymienionych kosmetyków jestem zadowolona , ale nie jestem osobą , która się bardzo przywiązuje do produktów ( muszą być na prawdę świetne). Dlatego co jakiś czas zmieniam je , próbuję czegoś nowego :). Aktualnie poszukuję jakiegoś fajnego bronzera , który ładnie się będzie wtapiał w moją karnację :).


środa, 19 czerwca 2013

Czerwcowe Denko

Witajcie!!! Ufff jak gorąco! :)
W ostatnim miesiącu pokończyło mi się kilka produktów , więc postanowiłam Wam je pokazać i coś napisać na ich temat. Być może komuś się przyda moja opinia :).


1. Johnson's Body Care - żel pod prysznic
Według mnie bardzo przyjemny produkt , dobrze się pieni , ładnie pachnie , ma dosyć gęstą konsystencję więc jest wydajny :). Na pewno jak gdzieś go dostanę jeszcze to ponownie kupię. Posiada w składzie glicerynę i ma za zadanie nawilżyć nam skórę. Myślę , że to robi , na pewno nie wysusza. Pojemność 400ml.
Ten był zakupiony w Biedronce w cenie promocyjnej. Była jeszcze chyba jakaś wersja hypoalergiczna dla skóry wrażliwej.

2. Original Source Orange & Liquorice - żel pod prysznic
Pięknie pachnie - to jego główna zaleta, z resztą jak wszystkie żele tej marki. Jak dla mnie słabo się pieni przez co jest mało wydajny. Do tego konsystencja jest dość rzadka. Odczuwałam też po nim takie napięcie skóry ,więc przypuszczam , że może ją wysuszać.

3. Timotei Jericho Rose Moc i Blask - szampon do włosów
Jest to na pewno idealny szampon dla posiadaczek cienkich włosów ,które łatwo obciążyć. Ten produkt nie zawiera żadnych silikonów ani olejków , które mogłyby spowodować " przyklapnięcie" włosów. Ładnie pachnie, super się pieni , jest baaaardzo wydajny. Jedyny minus jest taki , że po nim włosy są takie " tępe" , może być problem z ich rozczesaniem. Dlatego konieczne jest stosowanie odżywki po użyciu tegoż szamponu.
4. Bielenda Bawełna - mleczko do ciała
Bardzo przyjemne mleczko w stosowaniu , szybko się wchłania , przyzwoicie nawilża. Nie pozostawia żadnego nieprzyjemnego filmu na ciele.Posiada w składzie alantoinę i kwas hialuronowy. Jedyne do czego bym się przyczepiła to zapach , mimo , że ładny to trochę chemiczny moim zdaniem. Nie wiem co jest tego powodem , ale np jak się nałoży go na wieczór i pójdzie się spać to rano ten zapach zmienia się na taki bardzo nieprzyjemny. Ale być może to tylko u mnie taki efekt.
5.AA Wrażliwa Natura 20+ - nawilżająco-rozjaśniający krem pod oczy
Wielkim plusem tego kremu jest to , że absolutnie nie podrażnia. Miewałam często taki problem z kremami pod oczy , że powodowały pieczenie skóry wokół nich. Ten pod tym względem jest super. Nie posiada zapachu , konsystencja idealna. W składzie ma same naturalne rzeczy. Nie zauważyłam jednak po stosowaniu tego produktu jakichś spektakularnych efektów. Skóra wokół oczu na pewno jest w jakimś stopniu nawilżona , ale na pewno nie rozjaśniona jak zapewnia producent.

Jeżeli stosowałyście którykolwiek z przedstawionych kosmetyków to czekam na opinie :). Jutro zamieszczę post z codzienną pielęgnacją mojej twarzy.
Pozdrowionka
Ewelina :*

czwartek, 13 czerwca 2013

Dbajmy o oczy!

Witam Was w tym pięknym , słonecznym dniu :).
Tematem dzisiejszego posta będzie pielęgnacja oczu.Wiele z nas dba o cerę , paznokcie , włosy ale zapominamy często o oczach , które są jednym z istotnych narządów zmysłu i nie powinniśmy ich zaniedbywać. Niektórzy twierdzą , że skoro nie posiadają żadnej wady wzroku to nie ma potrzeby czegokolwiek " robić" z oczami prócz tego by nimi patrzeć. Jednak są w błędzie. Ja przekonałam się o tym osobiście. Nigdy nie miałam problemów z widzeniem ani ogólnie z oczami. Jakoś od zeszłego roku lawinowo zaczęto wspominać w telewizji o stosowaniu kropel do oczu ... a bo to klimatyzacja zle wpływa , komputer ... i ogólnie czynniki zewnętrzne. Pomyślałam ... hmm czy to aby takie potrzebne? Po jakimś czasie zaczęłam dużo czytać ( przy sztucznym świetle) i pisać pracę do szkoły .... godziny spędzałam przed komputerem ... przebywałam w klimatyzowanych pomieszczeniach .... i klops! Moje oczy nagle odmówiły posłuszeństwa. Zrobiły się tak suche , że przy skręcaniu gałkami na prawo i lewo normalnie mnie kuło !! Do tego pojawiły się takie czerwone pajączki. Zdecydowałam się pójść do apteki i kupić jakieś krople .... wybór generalnie jest spory ... ale wśród gąszczu propozycji są te lepsze i te gorsze. Miałam okazję wypróbować kilka opakowań różnych kropli między innymi Keratostil, HialEye, Zuma i Starazolin. Akurat te z wyżej wymienionych mają za zadanie nawilżyć zmęczone oczy. Na rynku występują również krople o innym działaniu , dlatego zanim zdecydujemy się na jakiekolwiek powinnyśmy najpierw upewnić się jaki problem jest z naszymi oczami. Czy aby nie mamy np. zapalenia spojówek itp. Bo wtedy będą nam potrzebne krople innego rodzaju. Skupmy się jednak na tych nawilżających. Jak sama nazwa wskazuje , mają one spowodować , że nasze oko będzie nawilżone. Na wielu opakowaniach producent zaznacza , że produkt posiada skład identyczny jak skład naszych naturalnych łez. Wszystkie z wypróbowanych przeze mnie kropel spełniały swoje zadanie , ale warto na jedną rzecz zwrócić uwagę - na opakowanie :).
Większość  kropel dostępnych na rynku jest przydatnych do użytku tylko miesiąc od otwarcia buteleczki. Niby się wydaje , że to wystarczający czas na zużycie produktu , ale po własnych doświadczeniach powiem Wam , że nie! Stosując krople rano i wieczorem , codziennie nie byłam w stanie ich wykończyć w przeciągu miesiąca , co mnie bardzo denerwowało ... bo szły do śmieci.
Pod tym względem ranking wygrywają krople Starazolin Hydro Balance ponieważ są rozłożone na dwie małe buteleczki dzięki czemu możemy je spokojnie wykorzystać do końca terminu przydatności. Do tego mają termin 8 tygodni od otwarcia :). Ceny takich kropli szacują się od 10 do nawet 30zł. Te , których ja używałam kosztowały zazwyczaj ok.20zł.
Podsumowując jeżeli cierpicie na podobne dolegliwości związane z oczami ... lub wiele godzin spędzacie przed komputerem ... lub czytacie w sztucznym świetle wieczorami to nie zwlekajcie tylko zakupcie sobie krople nawilzające. Odkąd zaczęłam mieć problemy z oczami , stosowanie kropli stało się moją codzienną rutyną. Pamiętajmy , że oczy mamy tylko jedne na całe życie!
A jeśli się już zdecydujecie na zakup to polecam - Starazolin Hydro Balance :)
Pozdrowionka,Ewelina




poniedziałek, 10 czerwca 2013

Recenzja mleczka do mycia twarzy Oriflame Essentials oraz kremu Pharmaceris Sebostatic Dzień

Witajcie :)
W ostatnim czasie skończyło mi się kilka produktów dlatego postanowiłam podzielić się opinią na ich temat.
Pierwszym z nich jest mleczko-cleanser do mycia twarzy marki Oriflame. Jest to produkt 3 w 1 który ma myć , tonizować i nawilżać jednocześnie. Posiada ekstrakt z bławatka oraz witaminę E. Jak widać na zdjęciu    produkt został umieszczony w wygodnej tubie , w której mieści się 150ml. Mamy 12 miesięcy na wykorzystanie produktu. Teraaz trochę odnośnie konsystencji i działania. Kosmetyk ten ma konsystencję mleczka , nie za gęstą, myślę , że odpowiednią ( w kolorze białym). Kolejna rzecz która jest zauważalna od razu to piękny zapach , ciężko jest go określić słowami , przypomina zapach kremu do rąk ... lekko pudrowy, kwiatowy , w każdym razie bardzo przyjemny dla moich nozdrzy :). Mleczko jest bardzo delikatne , myślę , że może się sprawdzić u osób z wrażliwą cerą. Oczyszcza buzię , ale nie jakoś spektakularnie, dlatego nadaje się do użytku porannego po przebudzeniu , kiedy chcemy się pozbyć warstwy sebum , ale niezbyt inwazyjnie ( w końcu nie śpimy w make upie ;) ). Sprawdzi się również osobom , które na co dzień się nie malują a chcą sobie delikatnie odświeżyć twarz w ciągu dnia. Czy nawilża - tego nie wiem bo po jego zastosowaniu i tak nakładałam krem. Na pewno nie wysusza, nie pozostawia nieprzyjemnego uczucia ściągnięcia.Podsumowując , myślę , że jest to przyjemny produkt. Osoby , które nie malują się jakoś szczególnie będą z niego zadowolone. Z tego co się orientuję w aktualnym katalogu Oriflame jest dostępny tylko ma troszeczkę inne opakowanie , bodajże błękitno- białe. Cena  promocyjna 9.90zł / cena regularna 15zł. O teraz widzę , że ta nowa wersja jest bez bławatka. Chciałam na koniec dodać , że nie jestem konsultantką tejże firmy, to mleczko dostałam przypadkiem w prezencie od przyjaciółki mojej mamy :).




Pewnie większość z nas chociaż raz w życiu zmagała się z trądzikiem , w mniejszym lub większym natężeniu. Wtedy przychodzi do głowy myśl - jak sobie pomóc? Na rynku jest sporo produktów , które mają nam pomóc w walce z pryszczami , ale czy faktycznie są skuteczne ?
Ja mimo , że już bliżej mi do 30stki jak do 20stki , niekiedy miewam pojedyncze krostki , które mnie denerwują. Dlatego jakiś czas temu kupiłam krem Pharmaceris Sebostatic Dzień - przeciwtrądzikowy matująco-normalizujący.
Oprócz tego , że chciałam pozbyć się problemu pryszczy to pragnęłam mieć zmatowioną twarz ( świecąca strefa T).
Przedstawiony krem jest polskiej marki Ireny Eris - Pharmaceris i należy do serii " T " - trądzikowej.
Zacznę od opakowania - produkt został umieszczony w bardzo wygodnym i higienicznym flakonie z próżniową pompką - co bardzo ułatwia sprawę. Jedyny minus to to , że ciężko jest dojrzeć ile kremu zostało w środku. Pojemność 50ml / czas do zużycia 12 miesięcy. Co do samego mazidła to przeznaczone jest do codziennej pielęgnacji skóry trądzikowej z już istniejącymi zmianami, ze skłonnością do powstawania nowych zmian i zaskórników, przetłuszczającej się.
Krem posiada SPF 20 więc bardzo przyzwoicie. Przeznaczony jest do użytku dziennego.Pierwsze co jest zauważalne to piękny zapach :). Ma dosyć gęstą konsystencję ale ładnie rozprowadza się na twarzy. Wchłania się dosyć szybko , ale pozostawia na buzi taką lepką warstwę co może być dla niektórych denerwujące.
A teraz działanie. Powiem szczerze , że jest to trudny produkt do jednoznacznego zdefiniowania ponieważ z jednej strony faktycznie normalizuje cerę łojotokową , natomiast kompletnie nie matuje - a to zapewnia producent. W składzie tego kremu znajduje się masło shea i przypuszczam , że to jest powodem , że po nałożeniu świeci się na twarzy. Jeżeli obawiacie się , że krem matujący Wam przesuszy cerę , to w przypadku tego produktu nie musicie się tego obawiać.Byłam zadowolona z jego działania , na prawdę ... uspokajał moją twarz. Jednak fakt , że po nim się tak mocno świeciła skutecznie zniechęcił mnie do kolejnego zakupu. Chciałabym mieć krem idealny , który jednocześnie będzie leczył ale i matowił twarz. Tylko nie jestem pewna czy taki w ogóle istnieje hehe :).
Podsumowując , nie powiem , że jest to zły krem ... działa jak najbardziej ... ale uważam jednocześnie , że producent pisząc na froncie opakowania MATUJĄCY zakpił sobie z konsumenta i w pewnym sensie go oszukał. Każdy kto przeczyta taki napis zakłada , że owy produkt będzie matowił ...a on nie robi tego nawet w małym stopniu.



Mam nadzieję , że moje kolejne recenzje będą dla Was przydatnie. Pozdrawiam,
Ewelina :).



niedziela, 9 czerwca 2013

Lato ach to Ty!

Witajcie :)
Pogoda nas dzisiaj zdecydowanie rozpieszcza :) Nie wiem jak Wy , ale ja spędziłam cały dzień na łonie natury kąpiąc się w promieniach słońca :). Przy takiej pogodzie nie zapominajcie jednak o kremie z filtrem!!!
Już niedługo kolejna recenzja :).
Pozdrawiam Was serdecznie , życzę miłego wieczoru ;).
Skromnie Wam się przedstawiam ... bo zza okularów.
Ewelina


sobota, 8 czerwca 2013

Krewetki dla początkujących

Witam :)
Dzisiaj dla odmiany postanowiłam podzielić się z Wami bardzo prostym przepisem na krewetki. W końcu to co jemy również wpływa na nasz wygląd i samopoczucie , nieprawdaż :)?
Jeżeli kiedykolwiek przeszło Wam przez myśl , że fajnie byłoby przyrządzić krewetki ... ale się bałyście bo np. nigdy tego nie robiłyście lub nie macie pojęcia z czym je połączyć ten przepis będzie dla Was idealny!
Do wykonania tej potrawy nie są Wam potrzebne szczególne zdolności kulinarne , wystarczą tylko dobre chęci i chwila czasu. W sekrecie powiem Wam , że było to danie , które zaserwował mi mój chłopak na początku naszej znajomości :). Właściwie jest to raczej przekąska , ponieważ najlepiej smakuje w zestawieniu ze świeżuteńką bagietką :). Teraz przejdzmy do samego przepisu.
Będą Wam potrzebne następujące składniki:
oliwa z oliwek - łyżka stołowa
krewetki - najlepiej tigery w skorupkach ale niekoniecznie ( ilość w zależności od natężenia głodu :) )
w moim przepisie jest to ok.20 krewetek.
masło - 3/4 kostki
czosnek - 3 duże ząbki
marchew-2 duże
bagietka
świeża bazylia do przyozdobienia
papryczka chilli ( dla osób , które lubią ostre dania)
białe wino - niekoniecznie

Na początek na rozgrzaną patelnię wlewamy oliwę , następnie rozpuszczamy w niej pół kostki  masła , wrzucamy do środka startą na drobno marchew i smażymy ( jeśli chcemy wersję ostrą to w tym momencie powinniśmy wrzucić na patelnię szczyptę posiekanej chilli) , robimy to na średnim ogniu , żeby marchewka zrobiła się miękka i w połączeniu z masłem powstał z niej sosik. Do tego wrzucamy wyciśnięty przez praskę czosnek ( robimy to dopiero teraz , bo wcześniej mógłby nam się przypalić co dałoby gorzki smak potrawie). Do całości na sam koniec wrzucamy wcześniej opłukane krewetki ( jeśli kupiliście mrożone to powinny wcześniej być wyjęte z opakowania i pozostawione na 30 minut np w durszlaku w zlewie żeby odtajały). Trzymamy je maksymalnie 4 minuty na patelni podgrzewając w sosie, nie dłużej! W tym czasie opcjonalnie można podlać całość białym winem. Ja w tym momencie, kiedy już wyłączam gaz pod palnikiem dorzucam resztę niewykorzystanego masełka. Jeżeli lubicie potrawy o słodkawym posmaku , to nie będzie potrzeby , żeby ją solić i pieprzyć. Jeżeli wolicie bardziej wyraziste smaki to na sam koniec można doprawić szczyptą soli i pieprzu. Jednak gwarantuję Wam , że połączenie czosnku z marchewką daje już na tyle ciekawy smak , że nie ma potrzeby przesadzać z przyprawami :).  Dekorujemy listkiem bazylii.
Podajemy przekąskę od razu po przyrządzeniu bo szybko stygnie ... najlepiej smakuje ze świeżą bagietką ( maczaną w sosiku) :). Mmmm pyyychaaa!!
Każdy gość , który próbował tego u mnie w domu był zszokowany prostotą wykonania a jednocześnie wyjątkowością smaku :). Krewetki nie są wymagające jeśli chodzi o dodatki i uwierzcie mi , że nie potrzeba wiele żeby super smakowały.
Myślę , że ta propozycja będzie idealna na przykład kiedy chcemy zrobić wrażenie na fajnym mężczyznie ;).
Smacznego!





środa, 5 czerwca 2013

Recenzja kremu Tołpa Dermo Face Hydrativ - nawilżający krem odprężający



Do zakupu tego kremu zachęciły mnie pochlebne opinie na Wizażu. Używam go od półtora miesiąca więc zdanie mam już o nim wyrobione. Jest to krem , który ma nam nawilżyć twarz i zarazem ją odprężyć. Jeśli chodzi o to pierwsze zadanie to myślę , że to prawda , nawilża dosyć skutecznie natomiast czy odpręża ? Odprężyć to mnie może porządny masaż relaksacyjny , ale nie krem :). Zapach ma taki lekko ziołowy , ale dosyć przyjemny , mi przypadł do gustu. Konsystencja nie za rzadka nie za gęsta , idealna :). Dzięki niej jest wydajny ( stosuję go JUŻ od półtora miesiąca a jak widać na zdjęciu jeszcze jego trochę zostało w tubie. Jego pojemność to 40ml ale tak jak wspomniałam - jest wydajny :). Zamknięty jest w aluminiowej tubie i jak twierdzi producent , nie jest to przypadkowe gdyż powoduje to , że powietrze nie jest zasysane do środka i nie gromadzą się wewnątrz bakterie. Na kartoniku otrzymujemy dużo informacji na temat tego jak powinniśmy dbać o swoją cerę oraz o samym kosmetyku co myślę jest na plus :) dobrze jest wiedzieć co się kupuje. Wracając do samego kremu to posiada on filtr SPF 15 , na początek wiosny dobry, na lato za niski. Jest przeznaczony na dzień i występuje w dwóch wersjach - lekkiej i bogatej w zależności od tego jaką cerę posiadamy - mieszaną , suchą , lub tłustą. Ja wybrałam wersję lekką , gdyż jestem posiadaczką cery mieszanej. Lżejsza wersja nadaje się również do skóry wrażliwej , normalnej , mieszanej , odwodnionej i podrażnionej.
Teraz trochę o moich odczuciach odnośnie tego kremu. Tak jak wspomniałam na początku , swoje podstawowe zadanie spełnia - czyli nawilża. Nie byłabym jednak przekonana czy aby w stu procentach nadaje się faktycznie do cer mieszanych i tłustych. Dlatego , że w mocnym stopniu tłuści twarz , pozostawia nieprzyjemny, tłusty film , którego posiadaczki takich cer jak moja raczej nie tolerują.Świeciłam się po nim jak po nałożeniu wazeliny , dlatego ostatecznie używałam go jedynie na noc. Jeśli chodzi o działanie na moją twarz to był bez zarzutu. Była po nim miękka i przyjemna. Nie powodował u mnie wysypu pryszczy.
Patrząc na skład tego kremu byłoby całkiem okej ... gdyby nie jeden składnik na szczęście w dalszej części listy - guma ksantanowa. Z tego co pamiętam służy ona do zagęszczania produktów , ich konsystencji i ma negatywny wpływ na organizm , może powodować zawroty głowy i ogólne złe samopoczucie ... hmmm więc po co ją tam upychali ???
Podsumowując , krem nie jest najgorszy ... ma więcej plusów jak minusów ... tylko szkoda , że jest tłusty mimo zapewnień producenta o lekkiej formule. Myślę , że posiadaczki cer przetłuszczających się nie byłyby z niego zadowolone właśnie z tego względu. Być może w przypadku dziewczyn o cerze suchej byłoby lepiej.
Cena tego produktu to około 38zł i myślę, źe jeszcze nie jest taka najgorsza , choć jest sporo produktów tańszych a lepszych.
To tyle jeśli chodzi o moje spostrzeżenia i odczucia. Jeśli któraś z Was stosowała również ten krem to zapraszam do pozostawienia opinii :).

poniedziałek, 3 czerwca 2013

Nowe nabytki

Witam Was serdecznie!
Jestem właśnie po małych zakupach, nabyłam kilka produktów do pielęgnacji twarzy , które już od dawna chciałam mieć w swojej kosmetyczce.
Pierwszy na liście jest zestaw 3 kroków z Clinique - zestaw numer 2 dla cery mieszanej w kierunku suchej.
Słyszałam wiele dobrego o tych cudeńkach od moich koleżanek , dlatego skutecznie mnie to zachęciło do zakupu. Niestety pełnowymiarowe opakowania są bardzo drogie , zbyt drogie na kieszeń przeciętnej Polki. W związku z tym postanowiłam zakupić mini zestaw , ale nie ten zupełnie mały po 30ml , tylko taki , w którego skład wchodzi mydło w żelu 50ml , tonik 100ml i krem 30ml ( cena 109zł w Sephorze , a w Douglasie 105zł). Jestem bardzo ciekawa działania tych produktów na moją cerę ... i czy faktycznie są takie rewelacyjne. Może Wy macie doświadczenia z nimi ? Jeśli tak to podzielcie się nimi , chętnie poczytam :)!

Kolejną nowością w mojej kosmetyczce jest Emulsja nawilżająca na dzień marki Olay ( różowa) do cery normalnej i mieszanej.
Również jestem ciekawa jak się sprawdzi. Jak na razie zauważyłam , że pięknie pachnie :). Troszeczkę zasmucił mnie fakt , że w jej składzie znajduje się parafina , mam nadzieję , że mnie nie zapcha.
Może któraś z Was już jej stosowała i ma wyrobioną opinię?

Zakupiłam również maseczkę do twarzy marki Dermika pomarańczową z cytryną i guaraną.
Ostatnio miałam z tej samej serii turkusową typowo nawilżającą i była przyzwoita. Ciekawe jak ta się sprawdzi :).

Ostatnim z zakupów jest maska do włosów L'Biotica z keratyną i jedwabiem.Akurat była w promocji w Super Pharm więc się skusiłam , dodatkowo moja aktualna się kończy też tej samej firmy tylko do włosów ciemnych. Kusiło mnie żeby wziąć tym razem tą z olejem arganowym ale słyszałam , że lubi obciążać włosy co w moim przypadku jest niewskazane.
To tyle z moich zakupów :). Pod spodem zamieszczę zdjęcia. Dopiero zaczynam swoją przygodę z blogowaniem dlatego proszę w wsparcie w komentarzach. Pozdrowienia

Ewelina






Zobacz także